Obraz wprowadzający

Kryzys na rynkach energii konwencjonalnej, szansą dla źródeł odnawialnych

Rosyjski gigant energetyczny Gazprom ogłosił w ostatnim czasie, że wstrzymuje eksport gazu ziemnego do Polski i Bułgarii z powodu odmowy tych krajów płacenia w rublach. Od tygodnia Polska jest odcięta od rosyjskiego gazu, a w odpowiedzi na agresję Rosji na Ukrainę zakazano również importu węgla ze Wschodu. Stawia to w trudnej sytuacji krajowe ciepłownie, które już teraz borykają się z drastycznym wzrostem cen surowca i muszą pilnie szukać nowych dostawców czarnego paliwa. - Niewątpliwie ceny ciepła będą rosły i potrzebujemy zrozumienia ze strony naszych odbiorców - przyznaje Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Po tygodniu od zakręcenia kurka z gazem przez Rosję, krajowy system elektroenergetyczny działa bez zmian. - Krajowy system pracuje stabilnie i nie odnotowujemy żadnych zakłóceń spowodowanych wstrzymaniem dostaw gazu z Rosji - zapewnia Beata Jarosz-Dziekanowska, rzecznik prasowy Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Polska od dłuższego czasu przygotowuje się do odcięcia od rosyjskiego gazu i gromadzi jego zapasy. Od czasu wstrzymania dostaw przez Gazprom poziom napełnienia krajowych magazynów gazu rośnie z dnia na dzień i obecnie wynosi już 81 procent. Dla porównania, średnia unijna wynosi zaledwie 35 procent.

Europejskie ceny energii wzrosły po tym, jak Unia Europejska zaproponowała stopniowe wycofywanie rosyjskiej ropy naftowej i gazu w tym roku, co może zwiększyć popyt na gaz ziemny i węgiel. Około 40% gazu w Unii Europejskiej pochodzi z Rosji, ale blok próbował uniezależnić się od rosyjskiej energii jeszcze przed inwazją na Ukrainę.

Ceny gazu, energii elektrycznej i węgla skoczyły o ponad 4%. Europa polega na Rosji, jeśli chodzi o około 25% swojego zapotrzebowania na ropę i około jedną trzecią zapotrzebowania na gaz. Ceny energii mogą wzrosnąć na całym świecie, ponieważ kraje Unii Europejskiej, które nie kupują gazu ziemnego od Rosji, będą musiały kupować go gdzie indziej. Może to doprowadzić do wstrząsów na światowych rynkach energii, na których już odnotowano wzrost cen.

Według Henninga Gloysteina, dyrektora ds. energii w Eurasia Group, europejscy nabywcy będą prawdopodobnie poszukiwać skroplonego gazu ziemnego (LNG) i podbijać jego ceny, tak jak to miało miejsce w przeszłości. Ceny gazu w Europie rosną o ponad 4 procent w odpowiedzi na spadek produkcji energii ze źródeł odnawialnych, co zwiększa popyt na błękitne paliwo. Kontrakty na gaz w Amsterdamie wzrosły o 3,2 proc. do 107 euro za MWh. To już trzecia z rzędu wzrostowa sesja dla tego paliwa - informują handlowcy. W związku ze zbliżającym się latem i niewielkim zapotrzebowaniem na ciepło, Gloystein twierdzi, że zapotrzebowanie na gaz jest niższe, ale to się zmieni w miesiącach zimowych.

Oprócz zakupu nowej energii, niektóre kraje mówią, że będą polegać na swoich rezerwach energetycznych. Polscy urzędnicy twierdzą, że posiadamy rezerwy paliwa, z których możemy czerpać. Do tej pory Gazprom dostarczał nam 10 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa rocznie, czyli połowę naszego zapotrzebowania na ten surowiec. Rząd uspokaja jednak, że nie ma się czego obawiać, ponieważ zapewniona jest ciągłość dostaw z innych źródeł, a magazyny są wypełnione w 75 procentach. Można się spodziewać, że Polska skupi się teraz na jak najszybszym zapełnieniu magazynów gazu. Zwycięzcami powinni być przede wszystkim producenci energii z węgla brunatnego, a pierwsze miesiące 2022 roku wskazują na bardzo wysoką produkcję w tej ostatniej grupie, podczas gdy węgiel kamienny jest prawdopodobnie oszczędzany przez operatora na sezon zimowy.

Dlaczego sezon zimowy jest tak ważny? Bo wtedy wszystkie gazowe zmartwienia, o ile w ogóle istnieją, odejdą w zapomnienie, gdyż ma ruszyć Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m3 rocznie, czyli z możliwością przesyłu niemal dokładnie takiej samej ilości błękitnego paliwa, jaką sprzedawała nam Rosja. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski konsekwentnie powtarza, że termin otwarcia Baltic Pipe to 1 października 2022 roku.

Unia Europejska od wielu lat przygotowywała się na ewentualne kryzysy energetyczne. Jedną z przyczyn była niestabilność Rosji jako dostawcy kluczowych surowców. Jak zauważa Jerzy Buzek, UE wyciągnęła wnioski z takich kryzysów, jak rosyjsko-ukraińska wojna gazowa w pierwszej dekadzie XXI wieku. Spór o ceny tranzytu spowodował, że Rosja kilkakrotnie zakręcała kurek z gazem, m.in. w styczniu 2006 i 2009 roku. Wśród rozwiązań wprowadzonych w ostatnich latach jest rozwój wolnego rynku gazu, a także sieci gazociągów i połączeń między systemami gazowymi poszczególnych państw członkowskich.

Kryzys energetyczny w Europie może doprowadzić do jeszcze większego kryzysu finansowego. Rosnące ceny energii mogą również pogorszyć sytuację gospodarki światowej, która już i tak jest zdławiona przez inflację, twierdzi Jason Bordoff, dyrektor Centrum Globalnej Polityki Energetycznej Uniwersytetu Columbia.

Bordoff powiedział, że zbyt trudno byłoby znaleźć wystarczającą ilość alternatywnych źródeł energii, aby wypełnić lukę w krótkim okresie, co mogłoby doprowadzić do racjonowania energii i rekordowo wysokich cen gazu ziemnego i energii. Gdyby Rosja rzeczywiście odcięła dostawy gazu do znacznej części Europy, a zwłaszcza do Niemiec, spowodowałoby to poważny ból gospodarczy.