
Kryzys na rynkach energii konwencjonalnej, szansą dla źródeł odnawialnych
- Arkadiusz Urzędowski
- 05.05.2022
- Nowości
Rosyjski gigant energetyczny
Gazprom ogłosił w ostatnim czasie, że wstrzymuje eksport gazu ziemnego do
Polski i Bułgarii z powodu odmowy tych krajów płacenia w rublach. Od tygodnia
Polska jest odcięta od rosyjskiego gazu, a w odpowiedzi na agresję Rosji na
Ukrainę zakazano również importu węgla ze Wschodu. Stawia to w trudnej sytuacji
krajowe ciepłownie, które już teraz borykają się z drastycznym wzrostem cen
surowca i muszą pilnie szukać nowych dostawców czarnego paliwa. - Niewątpliwie
ceny ciepła będą rosły i potrzebujemy zrozumienia ze strony naszych odbiorców -
przyznaje Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Po tygodniu od zakręcenia kurka z
gazem przez Rosję, krajowy system elektroenergetyczny działa bez zmian. -
Krajowy system pracuje stabilnie i nie odnotowujemy żadnych zakłóceń
spowodowanych wstrzymaniem dostaw gazu z Rosji - zapewnia Beata
Jarosz-Dziekanowska, rzecznik prasowy Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Polska
od dłuższego czasu przygotowuje się do odcięcia od rosyjskiego gazu i gromadzi
jego zapasy. Od czasu wstrzymania dostaw przez Gazprom poziom napełnienia
krajowych magazynów gazu rośnie z dnia na dzień i obecnie wynosi już 81
procent. Dla porównania, średnia unijna wynosi zaledwie 35 procent.
Europejskie ceny energii wzrosły
po tym, jak Unia Europejska zaproponowała stopniowe wycofywanie rosyjskiej ropy
naftowej i gazu w tym roku, co może zwiększyć popyt na gaz ziemny i węgiel. Około
40% gazu w Unii Europejskiej pochodzi z Rosji, ale blok próbował uniezależnić
się od rosyjskiej energii jeszcze przed inwazją na Ukrainę.
Ceny gazu, energii elektrycznej i
węgla skoczyły o ponad 4%. Europa polega na Rosji, jeśli chodzi o około 25%
swojego zapotrzebowania na ropę i około jedną trzecią zapotrzebowania na gaz. Ceny
energii mogą wzrosnąć na całym świecie, ponieważ kraje Unii Europejskiej, które
nie kupują gazu ziemnego od Rosji, będą musiały kupować go gdzie indziej. Może
to doprowadzić do wstrząsów na światowych rynkach energii, na których już
odnotowano wzrost cen.
Według Henninga Gloysteina,
dyrektora ds. energii w Eurasia Group, europejscy nabywcy będą prawdopodobnie
poszukiwać skroplonego gazu ziemnego (LNG) i podbijać jego ceny, tak jak to
miało miejsce w przeszłości. Ceny gazu w Europie rosną o ponad 4 procent w
odpowiedzi na spadek produkcji energii ze źródeł odnawialnych, co zwiększa
popyt na błękitne paliwo. Kontrakty na gaz w Amsterdamie wzrosły o 3,2 proc. do
107 euro za MWh. To już trzecia z rzędu wzrostowa sesja dla tego paliwa -
informują handlowcy. W związku ze zbliżającym się latem i niewielkim
zapotrzebowaniem na ciepło, Gloystein twierdzi, że zapotrzebowanie na gaz jest
niższe, ale to się zmieni w miesiącach zimowych.
Oprócz zakupu nowej energii,
niektóre kraje mówią, że będą polegać na swoich rezerwach energetycznych. Polscy
urzędnicy twierdzą, że posiadamy rezerwy paliwa, z których możemy czerpać. Do
tej pory Gazprom dostarczał nam 10 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa
rocznie, czyli połowę naszego zapotrzebowania na ten surowiec. Rząd uspokaja
jednak, że nie ma się czego obawiać, ponieważ zapewniona jest ciągłość dostaw z
innych źródeł, a magazyny są wypełnione w 75 procentach. Można się spodziewać,
że Polska skupi się teraz na jak najszybszym zapełnieniu magazynów gazu.
Zwycięzcami powinni być przede wszystkim producenci energii z węgla brunatnego,
a pierwsze miesiące 2022 roku wskazują na bardzo wysoką produkcję w tej
ostatniej grupie, podczas gdy węgiel kamienny jest prawdopodobnie oszczędzany
przez operatora na sezon zimowy.
Dlaczego sezon zimowy jest tak
ważny? Bo wtedy wszystkie gazowe zmartwienia, o ile w ogóle istnieją, odejdą w
zapomnienie, gdyż ma ruszyć Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m3
rocznie, czyli z możliwością przesyłu niemal dokładnie takiej samej ilości błękitnego
paliwa, jaką sprzedawała nam Rosja. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej
infrastruktury energetycznej Piotr Naimski konsekwentnie powtarza, że termin
otwarcia Baltic Pipe to 1 października 2022 roku.
Unia Europejska od wielu lat
przygotowywała się na ewentualne kryzysy energetyczne. Jedną z przyczyn była
niestabilność Rosji jako dostawcy kluczowych surowców. Jak zauważa Jerzy Buzek,
UE wyciągnęła wnioski z takich kryzysów, jak rosyjsko-ukraińska wojna gazowa w
pierwszej dekadzie XXI wieku. Spór o ceny tranzytu spowodował, że Rosja
kilkakrotnie zakręcała kurek z gazem, m.in. w styczniu 2006 i 2009 roku. Wśród
rozwiązań wprowadzonych w ostatnich latach jest rozwój wolnego rynku gazu, a
także sieci gazociągów i połączeń między systemami gazowymi poszczególnych
państw członkowskich.
Kryzys energetyczny w Europie
może doprowadzić do jeszcze większego kryzysu finansowego. Rosnące ceny energii
mogą również pogorszyć sytuację gospodarki światowej, która już i tak jest
zdławiona przez inflację, twierdzi Jason Bordoff, dyrektor Centrum Globalnej
Polityki Energetycznej Uniwersytetu Columbia.
Bordoff powiedział, że zbyt
trudno byłoby znaleźć wystarczającą ilość alternatywnych źródeł energii, aby
wypełnić lukę w krótkim okresie, co mogłoby doprowadzić do racjonowania energii
i rekordowo wysokich cen gazu ziemnego i energii. Gdyby Rosja rzeczywiście
odcięła dostawy gazu do znacznej części Europy, a zwłaszcza do Niemiec,
spowodowałoby to poważny ból gospodarczy.